Panie proszą Panów



I robią przy tym ogromny błąd.


Tu nie chodzi o taniec, ani nawet o skarpetki czy herbatę. Chodzi o uwagę.



Słowem wstępu. Nie jestem feministką w plebejskim, stereotypowym rozumieniu tego słowa. Nie popieram wywyższania kobiet kosztem dyskryminacji mężczyzn. To nie jest feminizm. Jestem natomiast feministką w pierwotnym rozumieniu - absolutnie popieram równouprawnienie, szczególnie w sferze zawodowej. Dziś jednak nie do końca o tym.

Niemniej tak samo jak ze złym odbiorem spotykają się kobiety biegające za parytetami, z gołymi cyckami na pochodzie, tak rzadko kiedy jest tak, że jak baba lata za chłopem, to chłop odwdzięczy się odbiorem pozytywnym.


Nachalność niezależnie od kontekstu w jakim występuje, spotyka się raczej z odbiorem pejoratywnym.




Jeżeli siedzisz teraz z zapauzowanym odcinkiem Seksu w wielkim mieście, zajadając kanapkę, bzykasz się od święta z jakimś idiotą, który na dłużą metę Cię nie chce i zastanawiasz się co z Tobą nie tak, pozwól, że Ci wyjaśnię.

Nie chce zaczynać od schematu porównania zdobywania kobiety do polowania, bo to słabe podobnie jak kościelne porównanie seksu przedmałżeńskiego do jedzenia deseru przed obiadem. Chcę jednak zaznaczyć, że ars amandi rządzi się prawami, w której większą szansę na wygraną masz wtedy, gdy jesteś "trudna" i "unikatowa". Tak po prostu jest.

I tu znowu nie należy popadać w skrajność. Nie znaczy to, że masz wszystkich facetów olewać. Chodzi to, by nie rzucać się na każde w miarę lepsze portki, jak na crocksy w Lidlu. 

Najpierw, absolutnie najpierw, musisz polubić siebie. Możesz nie być miss świata, możesz mieć wadę wymowy, krzywe kolano, przerwę między jedynkami, kilka kilogramów za dużo, możesz - a niech to - lubić Potop. Okej. Niemniej musisz zaakceptować siebie, mając w perspektywie jedynie to, że pewne rzeczy możesz udoskonalić. Zatuszować wady, uwydatnić atuty. To da Ci siłę.

Kobieta świadoma swojej siły, nigdy nie będzie domagać się uwagi. Ona ją po prostu dostanie. Zawsze. Od każdego przystojniaka, którego zapragnie. Wystarczy, że pojawi się w jego towarzystwie. Rozpoznaje się ją po mieszance kobiecości i pewności siebie jaki roztacza. Ma to coś.

Ona o nic oprócz otwarcia butelki szampana/Tymbarku nie poprosi. Ona jest damą w geście i słowie. Powie coś mądrego, uśmiechnie się, pójdzie dalej. Będzie ciągle niedoścignioną tajemnicą. I choćby jej serce płonęło, w brzuchu miała tysiąc motyli i wodospad Niagara pomiędzy nogami, to i tak tego nie okaże. (A to, że inteligentny i ogarnięty mężczyzna zauważy pewnie symptomy podobania się i zrobi pierwszy krok to już inna bajka).

To ona przyciąga facetów, o których marzy każda Helenka, co to ma łysego Gienka. Takich, co to decydują za nią, gdzie pójść, gdzie zjeść, zabiorą na spacer w środku nocy czy za miasto autem. Którzy niespodziewanie włożą rękę między pukle włosów, a czasem gdzie indziej. Którzy mają swój świat, który pielęgnują i sami mają małe tajemnice, które intrygują. Co to wiedzą, że kobiety nie zdobywa się raz na zawsze i że trzeba ją zdobywać codziennie. Którzy przyprą do muru, dadzą klapsa, ale też ugotują i posprzątają. Bo wiedzą, że to wszystko razem jest naprawdę męskie.

Tacy panowie uciekają gdzie pieprz rośnie, gdy kobita wiesza im się na szyi przy każdej okazji, a w pozostałych okazjach spamuje skrzynkę odbiorczą na każdym serwisie społecznościowym i w telefonie.



A jeżeli poznałeś fajną intrygującą babkę, gratuluję.
Marian, nie spierdol tego.


Komentarze

Popularne posty