Kilka powodów dla których nie warto mieć dzieci


Czasami imaginuję sobie sytuację, podczas której jestem panią w sędziwym wieku i siedzę na skórzanym fotelu przy kominku. Nogi przykryte mam miękkim kocykiem. Obok mnie, na puchatym dywanie siedzi grupka dzieciaków. To moje wnuki. Zadają mi pytania. A mnie całe życie przepływa przed oczyma. Wojna, ukrywanie Żydów w komórce pod schodami, ślub w Las Vegas, wyprawa w kosmos, ostrzeliwanie z helikoptera bazy terrorystów na Bliskim Wschodzie, napad na bank w Zachodniopomorskiem, podróż na Bali... cką Wiadukt.



Oprócz wspomnień towarzyszy mi świadomość tego, co je czeka na tym łez padole.

Naturalną potrzebą ludzkości jest przetrwanie. Zapewniając nowych potomków, zapewniamy przetrwanie naszemu gatunkowi. I tu jest pies pogrzebany, nawet jeśli pochówek żadnego zwierzęcia miejsca tu nie miał.



Dzieci są fajne. W większości wypadków są śliczne, urocze, zapewniają wiele radości podczas procesu wychowywania ich, zapewniają rozrywkę i - tak, wiem, że trudno w to uwierzyć - zaspokajają instynkt rodzicielski. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że może kiedyś nawet ja sama chciałabym jakieś w kapuście znaleźć. Ale bądźmy szczerzy - dzieci to też problemy.

Pierwsze problemy rodzą się na linii dziecko-świat. Fundując sobie dzieci (przynajmniej w tym kraju) napędzamy wadliwą gospodarkę. Skazujemy naszych potomków na biurokratyczny system wysokich podatków, kolejek w urzędach i niskich emerytur. Co więcej będąc zwykłym szarym Kowalskim ciężko nam w takim systemie będzie zapewnić dziecku taki poziom życia, jaki byśmy chcieli. Czy muszę mówić coś więcej? Już to jest wystarczający powód, by kupić sobie co najwyżej psa (niepogrzebanego nigdzie).

W trosce o swoje zdrowie, także psychiczne, należałoby rozważyć też inne aspekty. Dzieci to niekończąca się lista problemów tak zwanego dnia codziennego:

  • Brak regularnego snu podczas pierwszego roku życia dziecka. Cierpicie na bezsenność od czasu do czasu? Tu mamy do czynienia z (jak dobrze pójdzie!) rokiem. Rok - OGARNIJCIE TO UMYSŁEM.
  • Męczące pytania o wszystko w pierwszych latach życia, często powtarzające się w najmniej spodziewanych sytuacjach (ja zasłynęłam na przykład pytaniem "mamo, a czy ten pan też ma siusiaka?")
  • Brzydzisz się kupy? Lol.
  • Rzygów? Lol.
  • Jak myślisz, kto ma tendencję do wchodzenia do pokoju, gdy WOLELIBYŚCIE być sami?
  • Chcesz przekazać dziecku jakieś wartości? Zapomnij. Rówieśnicy skutecznie je wykoślawią. Rówieśnicy dziecka to debile.
  • Szkoła - zebrania dla rodziców. Godzinne pogadanki o dupie Maryny, które musisz odbębnić, a które nie mają najmniejszego sensu.
  • Nie upraszczając - nauczyciele to debile.
  • Sąsiadki to kretynki.
  • Ciocio-babcie to kretynki.
  • (wszystkie instytucje powyżej skutecznie zniechęcają przed posiadaniem potomka, ale mogę pisać dalej)
  • Poznasz od drugiej strony co mieli na myśli Twoi rodzice mówiąc "problemy wychowawcze".
  • Poznasz od drugiej strony co mieli na myśli Twoi rodzice mówiąc: "trudny wiek".
  • Pierwsze całonocne imprezy? Just sayin'.
  • Nigdy nie wiesz jaka subkultura spodoba się Twojemu dziecku. Możesz mu puszczać dobrą muzykę, możesz prezentować interesujące wzorce. Ale nigdy nie masz tej pieprzonej pewności czy nie spodoba się Twojemu dziecku jakiś odpowiednik Justina Biebera.

Dante Alighieri napisał kiedyś, że "trzy rzeczy zostały z raju: gwiazdy, kwiaty i oczy dziecka". Im dłużej żyję, wydaje mnie się, że Dante się pomylił i że, raczej to powinno być "wino, kobiety i śpiew". 
Tak... Zdecydowanie wino, kobiety i śpiew.


Komentarze

Popularne posty